piątek, 1 listopada 2013

9. I. - W zamknięciu

[ NINA ]

Siedziałam w zapadłej kawiarence, słuchając gadatliwej blondynki, która rzekomo była zainteresowana moim kumplem, Louisem. Przyszłam z nim tu, aby znaleźć ciekawy kąsek do przegryzienia, a hybryda udała się na zewnątrz i by wypatrywać chodzących worków z krwią. W czasie, gdy on poszedł, do mnie przypałętała się wytapetowana blondynka, która zaczęła trajkotać na temat Louisa i wypytywała mnie o szczegóły związane z nim. Miałam jej serdecznie dość i słyszałam tylko strzępki jej słów. Byłam zainteresowana kompletnie czymś innym i mozolnie wyczekiwałam sylwetki Louisa w drzwiach. Po kolejnych minutach wysłuchiwania jej komplementów na temat niego, do stolika dosiadł się Tomlinson. Blondynka wyraźnie speszona, bąknęła niewyraźne "ja idę" i usiadła przy swoim stoliku. Spojrzałam na Louisa, który szczerzył się do mnie, a ja miałam ochotę zedrzeć mu ten uśmiech z twarzy.

- Miło słucha się komplementów na mój temat? - zapytał szyderczo.

- Przyszłam tutaj, aby się najeść, a nie słuchać niemożliwych rzeczy. - odpowiedziałam z wyraźną kpiną w głosie.

      Uśmiech z twarzy Louisa automatycznie zgasł. Przyjrzałam mu się uważnie i zauważyłam na jego bluzie maleńką kroplę krwi. Poczułam ją. No tak, świetnie, ja tu wysłuchuję rozgadanej blondynki wbrew mojej woli, a ten pożywia się beze mnie. I po co ja go brałam? Zmarnowałam czas siedząc w tej brudnej, zapadłej kawiarence. Miałam ciekawsze rzeczy do roboty. Wstałam ze swojego miejsca i dosiadłam się do jakiegoś przystojnego śmiertelnika, który zapewne upatrywał swoją tygodniową zdobycz. Usiadłem naprzeciw niego i zatrzepotałam swoimi długimi rzęsami. Jestem głodna.



***


      Wyszłam z Louisem z kawiarni. Oboje najedzeni ruszyliśmy przed siebie, nie mając żadnego wybranego celu. Przez całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, aż nareszcie doszliśmy do jakiegoś miasteczka. Zobaczyłam w oddali Harry'ego. Serce gwałtownie stanęło mi w gardle, ale nadal zgrywałam postawę zarozumiałej dziewczyny, która tak naprawdę "jestem - nie jestem". Louis szedł dalej przed siebie, odwracając się ciągle za siebie, bo oczarowała go jakaś wampirzyca. Ja natomiast nadal wgapiałam się w plecy Harry'ego i nagle zobaczyłam, jak tajemniczy mężczyzna prowadzi go w bok. Harry gwałtownie zacisnął pieśni, a ja stanęłam jak wryta, a cała we mnie nienawiść do aniołów automatycznie uwolniła się. Louis, który stał koło mojego boku zareagował podobnie do mnie, a ja nie mogłam się powstrzymać i zapytałam swoim jadowitym głosem:

- Jakiś problem, aniołku? Wydaję mi się, że nie powinieneś tu być.

      Po moim pytaniu zapadła ciemność. Niebo zasłoniło głęboka czerń. Spojrzałam bezradnie na Tomlinsona, a on odpowiedział mi tym samym spojrzeniem. Odruchowo skierowałam swój wzrok na Harry'ego i nasze spojrzenia spotkały się. On również nie wiedział co się stało. Zaczął powoli podchodzić do nas, ale tajemniczy mężczyzna ogłuszył go zapachem wanilii. Moja wściekłość eksplodowała i rzuciłam się na mężczyznę z pragnieniem wyssania z niego całej krwi. On natomiast wyciągnął ku mnie kołek, a w mojej głowie przemknęły dziwne przebłyski, które nie były mi nigdy znajome. Zobaczyłam w moim umyśle mgłę, a w niej GO z kołkiem. W ciągu ułamka sekundy zrozumiałam, że ten tajemniczy mężczyzna wbił mi kołek w moim mieszkaniu.

- To ty. - szepnęłam, a moja pewność siebie automatycznie ulotniła się.
      Cofnęłam się w geście obronnym i zdążyłam ujrzeć kątem oka, jak Louis rzuca się na anioła. Zerknęłam ostatni raz na leżące ciało Harry'ego na ziemi, i nagle poczułam ból. Brakowało mi tchu, a ja odruchowo złapałam się za brzuch. Na moich rękach pojawiła się krew. Poczułam  jak mój umysł kręci fikołki i nieprzytomna osunęłam się na ziemię. Czułam ból zewnętrzny przez kołek. Ból wewnętrzny spowodowany był tym, że Harry cierpiał. A ja nie mogłam nic zrobić.


***


      Obudziłam się w objęciach Harry'ego. Leżałam z głową na jego kolanach, a on czule głaskał mnie po włosach i po policzku. Poczułam troskę w jego dotyku, ale także czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczułam się bezpieczna.

      Leżałam na jego kolanach jeszcze przez kilka minut i zdążyłam odzyskać pamięć i wspomnienia z wczorajszego dnia. A może jeszcze z dzisiejszego dnia? Spojrzałam na swoją dłoń - nie było na niej śladu krwi. Może to całe wydarzenie było tylko moim snem? Powoli próbowałam podnieść się do pozycji siedzącej, a Harry wyczuwając mój ruch położył dłoń na moim plecach i pomógł mi się podnieść. Byłam słaba, a Harry to wyczuł. Już drogi raz dał mi do zrozumienia, że mogę być przy nim bezpieczna. Spojrzałam na niego trochę zaspanym wzrokiem, a on uśmiechnął się lekko do mnie, ukazując swoje dołeczki w policzkach.
      Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Był to kwadratowy pokój, którego ściany były pomalowane na granatowo. Jedną całą ścianę wypełniały regały z książkami. Pod inną ściana stał mały stolik, a w koło niego ustawione fotele, które wyglądały na niesamowicie wygodne. Inna ściana byłą ozdobiona rysunkami i zdjęciami w ramkach. W jedną fotografię uparcie wpatrywał się Zayn. Co on tu robił?  Jeszcze raz spojrzałam na Harry'ego, który westchnął głęboko i zwrócił uwagę demona. On odwrócił się w naszą stronę i z kamienną twarzą wyszeptał:

- Dobrze, że się obudziłaś.

      Wstałam na nogi i podeszłam do zdjęć wiszących na ścianie. Stanęłam na palcach , by przyjrzeć się fotografii, która przyciągała uwagę Malika. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu fotografia przedstawiała Hayley. Wyglądała na około 17 lat. Jej włosy były w tamtym czasie koloru blond. Moja przyjaciółka stała na tle Big Bena, a na jej twarzy widniał szczery uśmiech. Uśmiechnęłam się lekko widząc Hayley szczęśliwą. Dawno nie widziałam jej w takim stanie. W ostatnich dniach na jej twarzy gościł obojętny wyraz twarzy. Skarżyła się na swoje osłabienie, które przyszło nie wiadomo skąd. Jeszcze była trochę zdenerwowana, bo została wytrąca z równowagi przez Zayna. Nie dziwię się, że chodzi przygnębiona i z trudem się śmieje. A na dodatek przejęła się trochę tą dziwną sytuacją u mnie w mieszkaniu.

      Lekki uśmiech z mojej twarzy automatycznie zniknął. Kołek. Ten cholerny tajemniczy mężczyzna wbił mi kołek w serce! No dobra, prawie w serce, ale to nie zmienia faktu, że napadł na mnie! Obiecałam sobie w tamtej chwili, że jeśli dopadnę tego faceta, to nie wyjdzie z naszego spotkania żywy. Może już się bać i uciekać.

      Spojrzałam ostatni raz na Zayna, który nadal uparcie wpatrywał się w Hayley. Powolnym krokiem odeszłam od ściany ze zdjęciami i skierowałam swój wzrok na Louisa, który siedział na jednym z tych wygodnie wyglądających foteli. Podeszła do stolika i usiadłam naprzeciw hybrydy. Louis podniósł wzrok nad czytanej przez niego książki i posłał mi ledwo dostrzegalny uśmiech. Znużona założyłam nogę na nogę, nie chcąc przerywać tej ciszy, która panowała w pokoju.
  


***

      Wyraźnie znudzona zaczęłam bawić się swoimi włosami. Zakręcałam je na palec, by mieć chociaż minimalne zajęcie. Każdy z obecnych się nudził. Zayn, który przestał wpatrywać się w zdjęcie Hayley, grzebał w regałach z książkami. Wydawało mi się, ze czytał tytuły książek jakby mu tak rozkazano. Louis, z kolei przysunął jeden z wygodnych foteli w stronę najciemniejszego kąta w pomieszczeniu i zwyczajnie postanowił odpocząć. A Harry? Siedział ze mną na kanapie i od czasu do czasu zerkał na mnie ukradkiem.

      Nagle drzwi od pomieszczenia gwałtownie się otworzyły, a w nich stanął Joseph Flanagan. Zerwałam się na nogi, a moja czujność wrosła o 100 %. Harry stanął przy mnie, a ja nie wiedziałam co myśleć. Z jednej strony musiałam myśleć o ucieczce, a z drugiej strony chciałam nabywać się tym przyjemnym uczuciem, gdy obok mnie jest Harry. Miałam kompletny mętlik w głowie.

-  Posłuchajcie. Mam coś ważnego do powiedzenia... - zaczął wilkołak, a ja nie mogłam uwierzyć w jego słowa.

      Ja Wybrana? Ja mam w sobie krew najsilniejszej czarownicy? Zaśmiałam się sarkastycznie. To pomyłka. Pomylili mnie z kimś. Bardziej wyznaczyłabym tą rolę Octavii, ona, by się chyba bardziej nadawała. Ale ja? Podkuliłam nogi tak, aby kolana były przy mojej twarzy. Harry, który ciągle dotrzymywał mi towarzystwa, objął mnie swoim ciepłym ramieniem, a ja nie mogłam oprzeć się pokusie, by oprzeć głowę o niego. Harry pocałował mnie w głowie, a mi zebrało mi się na płacz. Nie Nina, nie możesz płakać. Nie możesz pokazać, że jesteś słaba.

       Drzwi otworzyły się ponownie, a do środka weszło dwóch ochroniarzy. Zaprowadzili nas do gabinetu Pierwszej. Moje nogi były jak z waty, a Harry położył mi rękę na plecach i lekko popychał w stronę gabinetu. Przy samych drzwiach zobaczyliśmy tego samego anioła co wcześniej. Patrzał na nas oczami, które były przepełnione współczuciem i litością, a ja z całej tej sytuacji nie miałam nawet ochoty go zabić.

  ________________________________________________________
Cześć.! Oto jest część I dziewiątego rozdziału. Przepraszam, że dodaję tak późno, ale nie miałam możliwości wcześniej. II część pojawi się za tydzień i będzie już zawierała pobyt w Ciemnogrodzie.
Nie przedłużając:
Komentarze, elfy, komentarze!

3 komentarze:

  1. Jak zawsze świetne :) Nie mogę się doczekać następnego :P Weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj zaczęłam czytać twojego bloga i muszę powiedzieć, że jest całkiem ciekawy. Styl pisania jest lekki i przyjemny. Widać od razu, że sprawia Ci to przyjemność.
    Jeśli chodzi o fabułę, to ... Moim zdaniem jest za dużo. Powiązania z HP, TVD, Zmierzchem, czarownicami i 1D - gdybyś może wymyśliła własną koncepcję nie wzorując się na tych światowych produkcjach, odniosłabym inne wrażenie. Ale co ja tam wiem ;p
    Główna bohaterka jest czarownica od której zależeć bd cała misja wybrańców ( twoja ingerencja własna co od razu widać ). Hayley wydaje się być ciekawą i temperamentą postacią.
    Lubię też Nine - mieszanka Eleny i Katherine zTVD. Wampirzyca z uczuciami.
    Reszta ... Hmmm, Michael jest ciekawy. Zapalony do odzyskania swojej dawnej posady demona, facet pewnie dużo namiesza.
    Cóż, opowiadanie jest naprawdę fajne, ale byłoby jeszcze lepsze gdybyś wymyślała własne wątki :).
    Życzę mnóstwo weny i czekam na 10.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń