czwartek, 14 listopada 2013

10. - Schronienie

[ ZAYN ]


      Spojrzałem w głąb Ciemnogrodu. Te same drzewa, które budziły każdą moją komórkę do drgania. Ta sama zdradziecka puszcza, która zdradzała każdy mój ruch. Ten sam strach, który dawał o sobie znać na samo wspomnienie o wyspie. Ciemnogród nigdy nie był mi obcy, ale też bliski. Wyspa, na której teraz przymusowo jestem jest przepełniona moim cierpieniem, moją krwią, moją historią. Pamiętam każdy skrawek tej tajemniczej wyspy. Byłem tutaj nie raz, nie dwa. Mimo, że spędziłem tutaj dużo czasy, nigdy nie zaufałem tym drzewom, które potrafią wyssać duszę. Nie zaufałem zdradzieckiej puszczy, w której musiałem się ukrywać. Przeklinałem tą wyspę. Przeklinam ją nadal, ale teraz może być naszym sojusznikiem. W końcu znam każdy zakamarek Ciemnogrodu. Znaleźć przydatne i ciekawe miejsce nie stanowi dla mnie problemu. Znam Ciemnogród od dziecka. Tu rozpoczyna się moja historia. Urodziłem się tu.

      Przyszedłem na świat na najbardziej tajemniczej i budzącej strach wyspie. Moi rodzice zostali wygnani za naruszenie praw Stowarzyszenia Czarownic. Nie mogąc znaleźć idealnego dla nich miejsca, ukradli mapę do Ciemnogrodu. Zapragnęli wybudować swoje własne potężne imperium, by zemścić się na czarownicach, głównie Silas. Powodu swojej nienawiści nigdy mi nie wyjawili, ale w wiekiem sam się domyśliłem - nie zostałem demonem. Moi rodzice będąc demonami zaniepokoili się tym faktem, że urodziłem się jako człowiek. Pamiętam, że jako dziecko ciągle próbowali zrobić ze mnie demona. Mój krzyk rozbrzmiewał echem po wyspie. Moja krew pryskała na wszystkie strony. Moje ciało dygotało i próbowało się opierać tym torturom. Moi rodzice podejmowali wiele prób, które najczęściej kończyły się niepowodzeniem. Natomiast ja płakałem z bólu i starałem się załagodzić swoje cierpienie. Ojciec nigdy się nie poddawał. Był przekonany, że zawsze wygrywa. I wygrał. Przycisnął  do moich oczu rozżarzony węgiel, a następnie rozciął  nożem moją szyję. Umarłem z bólu. Zapadłem w określony sen. Obudziłem się z tego snu będąc demonem.

      Wzdrygnąłem się na samo wspomnienie tamtego zdarzenia. Spojrzałem na moich towarzyszy, którzy wpatrywali się we mnie oczekując odpowiedzi. Wśród nich wypatrzyłem Hayley, której czekoladowe oczy przewiercały moją duszę łajdaka podejrzliwym wzrokiem. Widziałem dziwną pustkę w jej oczach, ale widok, że nie patrzy na mnie z odrazą czy wstrętem, podbudował mnie na duchu i zyskałem swoją dawną pewność siebie. Powróciła wiara w swoje możliwości i moja duma stanęła na tej samej pozycji jak zawsze.

- Byłem tu kiedyś.

      Rozległy się pomruki, które wyrażały niedowierzanie. Odwróciłem się tyłem do moich towarzyszy, by nie patrzeć na ich niespokojne twarze. Wiedziałem, że tak będzie. Moja przeszłość zawsze będzie związana z tym miejscem, a ja nie mam na to wpływu. Nie ważne, jak daleko będę od ciemnogrodu. To miejsce zawsze będzie związane ze mną. Nie mam na to wpływu i chyba ten fakt boli mnie najbardziej. Boli mnie to, że nie mogę zmienić swojej przeszłości. Boli mnie to, że nie mogę wymazać wspomnień z mojego umysłu. Boli mnie to, że nie mogę przerwać niewidzialnej nici, która wiąże mnie z Ciemnogrodem.

- Prowadź. - usłyszałem pusty głos Hayley.

      Spojrzałem na rudowłosą beznamiętnym wzrokiem i ruszyłem swoje nogi z miejsca. Reszta Wybranych poszła w ślad za mną. Hayley dreptała za nimi, niespokojnie odwracała się za siebie, a jej wzrok często był skupiony ku puszczy. Starałem się nie przejmować tym faktem  coraz bardziej zdecydowanym wzrokiem szedłem dobrze znaną mi ścieżką. Kamień, przewrócony pień, nora lisa. Kierowałem swoich towarzyszy po gęsto zarośniętym pagórku. Słyszałem za sobą dyszące oddechy, ale nie zatrzymałem się ani razu. Brnąłem przez chwasty, paprocie i inne zarośla nie oglądając się za siebie. Chciałem jak najszybciej zobaczyć swój dawny dom. Jestem ciekaw czy zmienił się przez te wszystkie lata. Jestem ciekaw jak wygląda nie zamieszkany przez tyle lat. Jestem ciekaw co się zmieniło po stracie posady moich rodziców.

      Moi rodzice byli nieśmiertelnymi demonami, ale w związku z wygnaniem przez czarownice strata posady  była tylko biegiem czasu. Po kilkunastu latach moim stwórcom zaczęły zanikać moce i umiejętności. Zaledwie  trzy lata po mojej przemianie w demona, stracili swoje posady. Upadły demon staje się człowiekiem. Zostaje śmiertelny. Moi rodzice pragnęli, abym wykorzystał tego samego sposobu, co na mnie wykorzystali, ale nie zrobiłem tego. Nie chciałem. Ojciec nie mógł na mnie patrzeć, brzydził się mnie. Wstyd my było za takiego syna jak ja. Ojciec był na mnie wiecznie zły z powodu mojej odmowy. A ja nigdy nie miałem z tego powodu wyrzutów sumienia. Zależało mi na ich śmierci. Wtedy mógłbym uciec z Ciemnogrodu. I gdy ojciec z matką umarli, czarownica Allibis teleportowała się na wyspę, by przedstawić mi nowe, lepsze życie. Lepsze życie od moich rodziców.

      Sprzątnąłem tą myśl ze swojego umysłu i dalej prowadziłem grupkę towarzyszy za mną. Byliśmy już na szczycie pagórka. Spod naszych stóp rozpościerało się średniej wielkości jezioro, w koło niego harcowały elfy i chochliki. Za jeziorem została wybudowana drewniana chatka. Od drzwi wejściowych do jeziora prowadził prowizoryczny most, który kiedyś służył do puszczania kaczek przeze mnie, łowienia ryb przez ojca i prania ubrań przez matkę. Hayley zauważywszy elfy nad brzegiem jeziora stanęła na czele naszej grupy, a emanująca moc z niej zwróciła uwagę istot przy jeziorku. Rudowłosa spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, a ja nakazałem jej ruzyć w dół, zejść z pagórka. Bez zastanowienia wykonała moje olecenie i w mgnieniu oka stanęła przy jednym z elfów. Elf o blond włosach skakał z radości na widok czarownicy. Po chwili elf uważnie słuchał wypowiedzi Hayley i nim się obejrzałem, sojusz między elfami a naszą grupką został zawarty. Reszta harcujących istot nad brzegiem jeziora otoczyło rudowłosą i sypało na jej głowę lśniący proszek. Hayley wypowiedziała zaklęcie w nieznanym języku, a istoty otaczające ją powróciły do swoich zabaw. Podeszliśmy wszyscy do Naznaczonej, a ona mrugnęła do nas tajemniczo i spojrzała na drewniany domek. Nastepnie przeniosła wzrok na mnie i zrozumiałem, ze nakazuje mi mówić.

- Tutaj mieszkałem przez... kilka lat. Ten dom przez wiele lat nie jest już zamieszkany, ale może posłużyć nam jako stuprocentowe schronienie. Wejdźmy do środka. Za godzinę hieny będą polować.

      Zachodzące słońce na niebie wspaniale wtapiało się w naszą sytuację. Hayley nie czekając na dalszą zachętę stanęła na progu wejścia do domku. Za nią podążyła Nina, Louis, Harry i Liam. Ja chciałem wejść do środka ostatni, ale anioł Niall stanął obok mnie. Nie patrząc na mnie zapytał się wprost:

- Darzysz czarownicę Hayley głębokim uczuciem, prawda? Twoja aura emanująca fiołkiem i lawendą jest bardzo wyrazista i czuć ją z daleka. Nigdy nie czułem takiej aury u demona. Widzę, że straciłem głowę dla czarownicy.

      Horan odszedł i przekroczył próg domu. Ja nadal stałem na dworze i kalkulowałem słowa anioła. Czyli zwariowałem. Zakochałem się. Straciłem głowę. Czy ja naprawdę muszę pakować się w niepotrzebne problemy? One nie są potrzebne mi do szczęścia. Hayley nie może mi teraz zaśmiecać głowy. Muszę skupić się na swojej roli Wybranego. Muszę poprowadzić moją grupę do zwycięstwa. Do ocalenia. Muszę przestać myśleć o Hayley. Najlepiej, abym wyrzucił ją ze swojego umysłu. Muszę sprawić, aby przestała mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Aby była wyrwaną kartką z mojego pamiętnika. Hayley musi przestać dla mnie istnieć. Tabliczka z jej imieniem musi zostać spalona, a popiół zakopany głęboko pod skorupą mojego umysłu. Hayley nie może dla mnie istnieć.

- Zayn? Wszystko w porządku? - usłyszałem troskliwy głos Hayley.

      Cofam wszystko co powiedziałem.

      ________________________________________________________
Przepraszam, ze rozdział jest taki krótki i najchętniej rozpisałabym go jeszcze, ale postanowiłam jak najszybciej go opublikować, abyście mieli co czytać ;)
Ten rozdział nie jest niewiadomo jak ekscytujący, ale spokojnie, w najbliższym rozdziale będzie dawka emocji :D Przepraszam za błędy, nie chciało mi się sprawdzać.
Dziękuję za pozostawione komentarze i zapraszam do komentowania tego rozdziału ;D
Ty + komentarz = mój uśmiech <3

5 komentarzy:

  1. Czy jest krótki? Nie jest w sam raz :) Czy są błędy? Nie sądzę
    Wracając do treści... boże, biedny ten Zayn, ale skoro był demonem no to trochę normalne nie? Zresztą było i jest super :) I nwm dlaczego ale ta końcówka mi się najbardziej spodobała XD
    Pisz dalej, bo nie warto marnować takiego talentu :3 Weny

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany. Co za rodzice zrobiliby coś takiego swojemu dziecku? To okropne. Biedny Zayn. Ale rozdział GE-NIALL-NY :) Nie za krótki, nie za długi, idealny. Nie mogę już doczekać się następnego. I "Niech Wena będzie z Tobą" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział. Najlepsza dla mnie jest końcówka <3
    Życzę weny. c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiekny!! Mam nadzieje, ze szybko pojawi side next!!

    OdpowiedzUsuń