czwartek, 7 listopada 2013

9. 2. - Cierpienie serca

[ NINA ]

Wzięłam głęboki oddech. Wpatrywałam się w czekoladowe oczy  Hayley które posyłały mi spojrzenie, które ani trochę mnie nie zadowalało. Pierwsza czarownica na świecie, rozmawiała cały czas na temat przepowiedni, a do mnie dolatywały tylko strzępki jej słów. Miałam w nosie co mówi, chciałam tylko się uwolnić z tego gabinetu i zemścić się na tym tajemniczym mężczyźnie. Ta myśl wypełniała mi umysł. Nie mogłam się skupić na żadnych słowach czarownicy, ale najwyraźniej nie tylko ja nie słuchałam jej poważnie. Zayn miał utkwiony w Hayley wzrok. Uznałam to za podejrzane, ponieważ było to dla mnie zbyt dziwne, aby demon tak ją przewiercał wzrokiem.

 - Nina, wiesz może kto to jest? - usłyszałam pytanie skierowane do mnie, a ja ledwo zauważalnie podskoczyłam. Zostałam sprowadzona na ziemię, pytaniem, którego ani trochę nie mogłam zrozumieć. Spojrzałam zdziwionym wzrokiem na Pierwszą i dostrzegłam jak ruszyła swoimi wargami. Nagle w mojej głowie zasnuła się dziwna mgła, którą po raz pierwszy zobaczyłam od spotkania się z tajemniczym mężczyzną. Przypomniałam sobie wtedy, że to on wbił mi kołek w serce. Co teraz sobie przypomnę? Zobaczyłam w swoim umyśle mgłę,a w niej stała nieznana mi czarownica, która trzymała za ramię pewnego śmiertelnika. Nie potrzebowałam więcej szczegółów. Wiedziałam już, kto to jest.

- To on. Śmiertelnik, który nakrył mnie i Louisa na pożywianiu się ludźmi.

      Wyrzuciłam z siebie te słowa, jakby paliły mój język. Spuściłam wzrok, by nie patrzeć na zebranych w pomieszczeniu. Było mi wstyd, ale przed czym? Zapewne przed samą sobą. Nic też dziwnego.

      Poczułam delikatne klepnięcie po ramieniu, więc podniosłam głowę, by spojrzeć na Louisa, który posłał mi lekki uśmiech, który zapewne miał mi dodać otuchy. Czy tak się stało? Trochę, ale poczułam się podniesiona na duchu, gdyż jednak wiedziałam, że mam na kogo liczyć. Wiedziałam, że mogę komuś zaufać. Spojrzałam na Harry'ego, który siedział tuż przy mnie. Odwzajemnił mój uśmiech i nachylił się do mojego ucha, by coś szepnąć, ale jak na złość przerwał mu nagły świst powietrza i przed nami pojawił się... portal? Moje zdziwienie trwało zaledwie ułamek sekundy, gdyż odezwały się moje instynkty obronne, które nakazały opierać się tej tajemniczej mocy, która zaczęła mnie popychać w stronę portalu. Zerknęłam kątem oka na Harry'ego, który z całych sił przytrzymywał się kanapy, a mój instynkt nakazał mi objąć go w pasie. Nie podziałało. Spojrzałam na Hayley, a z jej oczu odczytałam, że nie wie co to za siła, i nie może temu zaradzić... Stało się. Wszyscy znaleźliśmy się w portalu.




***
      Spadłam boleśnie na plecy. Zaczęłam kaszleć, a dłonie odruchowo chciałam zacisnąć na twardej ziemi. Moje dłonie wyczuły natomiast zamiast trawy piasek, którego kompletnie się nie spodziewałam. Dłonie zwinęłam w pięści, a oczu nie miałam odwagi otworzyć. Nasłuchiwałam odgłosów, które dochodziły z któregoś kierunku i wyczuwałam ruchy, które były blisko mnie. Otworzyłam jedno oko. Zobaczyłam błękitne bezchmurne niebo, a przechylając lekko głowę w bok słońce będące na szczycie oślepiło moją tęczówkę. Przychyliłam głowę w drugi bok, przy czym otworzyłam drugie oko. Zobaczyłam jak wszyscy leżą na piasku, podobnie jak ja, z wyjątkiem Hayley. Moja przyjaciółka siedziała po turecku, oddalona od nas jakieś dwa metry. Trzymała w swoich dłoniach różdżkę. Gdy mrugnęłam zauważyłam, że koło Hayley siedzi nieznajomy chłopak. Spojrzałam uważniej na niego i dostrzegłam, że jest to ten śmiertelnik. Wybrany.

      Z cichym jękiem podniosłam się do pozycji siedzącej i pomasowałam dłonią swoje obolałe plecy. Moje pomruki niezadowolenia zwróciły uwagę Hayley, a także Harry'ego, który gwałtownie otworzył oczy i zaczął szukać mnie wzrokiem. Spojrzałam na niego kojąco i wstałam na nogi. Otrzepałam się z piasku, który przykleił się do moich ubrań i ciała. Zaczęłam się obracać wokół własnej osi i starałam się dokładnie przyjrzeć się otoczeniu. Skierowałam swój wzrok na postacie nadal leżące na piasku i zobaczyłam jak połowa z nich zbiera swoje siły do wstania. Powędrowałam wzrokiem po nich i zaczęłam iść w kierunku Hayley. Zdenerwowałam się, gdy zobaczyłem jak ten śmiertelnik rozmawia z moją przyjaciółką, a w myślach wymyślałam sposoby pozbycia się go. Zbliżyłam się do Hayley i chciałam wyciągnąć rękę do śmiertelnika na gest powitalny. Wyciągnęłam rękę w jego stronę, gdy powstrzymała mi bariera ochronna, która wyraźnie broniła tego śmiertelnika.

- Rzuciłam na niego tarczę ochronną. Muszę go chronić. Nigdy wam nie uwierzę, że nie będziecie chcieli się go pozbyć. Nina, on jest potrzebny. - Hayley zwróciła się do mnie. - Są miejsca na tej wyspie, gdzie może wejść tylko człowiek. Nie patrz tak na mnie. I tak nie zabijesz Liama. - wypowiedziała to zdecydowanym mocnym głosem. Człowiek na dźwięk swojego imienia, wzdrygnął się lekko i popatrzył na mnie ze strachem.

- Jasne, rozumiem. - powiedziałam cicho. - Od czego zaczynamy? - zapytałam.

- Musimy zaczekać, aż oni się do reszty wybudzą. - Hayley wskazała palcem naszych towarzyszy.

      Pokiwałam głową na znak zrozumienia. Spojrzałam kątem oka na niejakiego Liama, który wpatrywał się we mnie niespokojnym wzrokiem. Był gotowy w każdej chwili do ucieczki. Prychnęłam niesłyszalnie pod nosem i odwróciłam się, aby pójść w stronę Harry'ego. Wilkołak był w pozycji siedzącej. Patrzył ciągle w jedne punkt; na ocean, rozciągający się spod naszych stóp. Moje serce na jego widok zaczęło gwałtownie bić, a w moich myślach ponownie odtworzyłam wspomnienie z 1674 roku.

" Mój ukochany wziął mnie pod rękę i prowadził w stronę oceanu. Czując piasek pod stopami, wziął mnie ręce i dalej szedł wprost do wody. Uświadamiając się, co chce zrobić, zaczęłam się szarpać i wyrywać, a mój ukochany wilkołak nie reagował na moje proszące krzyki. Bez zastanowienia wbiegł do wody trzymając mnie na rękach. Mój pisk rozbrzmiewał po pustej plaży. Dół mojej sukni został całkowicie zamoczony, a Harry uśmiechał się do mnie, najwyraźniej zadowolony z siebie. Postawił mnie na ziemię, i natychmiastowo objął, chcąc zapobiec mojej ucieczce. Oczywiście nie wyrwałam się z jego objęć. Nie miałam ochoty się uwalniać. Wolałam nacieszyć się tą chwilą, chociaż wiedziałam, że przed nami cała wieczność.
- Kocham cię, wiesz? - mój ukochany szeptał mi do ucha.
- Wiem. Ale możesz mi o tym przypomnieć. - uśmiechnęłam się zadziornie do niego.
Harry spojrzał mi w oczy, odwzajemnił mój uśmiech, ukazując przy tym swoje dołeczki i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. "

       Łzy w moich oczach zebrały się na zawołanie. Powstrzymałam się jednak przed tym. W myślach zaczęłam się przeklinać za to, że tamte zdarzenie jest dzisiaj tylko marnym wspomnieniem. "Mamy wieczność". Tylko, że ta wieczność wszystko zepsuła. Całe nasze uczucie, które powoli daje o sobie znać. Całe nasze wspólne plany. Zniszczyła wszystko.

      Usiadłam koło boku Harry'ego. On spojrzał na mnie z nieukrywanym bólem, a ja nie mogąc patrzeć na jego cierpiący wzrok, chwyciłam jego dłoń i uśmiechnęłam się lekko podnosząc swoje kąciki ust do góry. Wilkołak, który skradł moje serce odwzajemnił mój uśmiech i zbliżył się do mojego ucha.
- Zawsze będę cię chronił. - wyszeptał muskając płatek mojego ucha ustami.
      Spojrzał mi głęboko w oczy i powoli nachylił się ku mnie, aby mnie pocałować. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe i gdyby mogło wyrwałoby się z mojej piersi. Harry był coraz bliżej mnie, a ja modliłam się, aby nic nam nie przeszkodziło. Chciałam, aby mnie pocałował. Pragnęłam tego. Pragnęłam poznać smak jego ust. Pragnęłam by był mój.

      Gwałtownie odsunęliśmy się od siebie, gdy usłyszeliśmy głuche odbicie. Odwróciliśmy się w stronę dobiegającego dźwięku i okazało się, że to tarcza ochronna niejakiego Liama odepchnęła Louisa, gdy ten miał zamiar rzucić się na człowieka. Oboje wstaliśmy z miejsca i podeszliśmy do Hayley i reszty naszych towarzyszy. Usiedliśmy wszyscy w kółku i tępo wpatrywaliśmy się w siebie. Zauważyłam, że paliło się jakieś zioło lub kwiat. Poza tym każdy czekał, aż Hayley zacznie mówić.

- Mamy miesiąc, aby odzyskać Kamień Pokoju. Po upływie miesiąca nie będziemy mieli prawa, aby wrócić do naszego świata. Bez Kamienia nie mogę przywołać teleportu Trój Magicznego. Wraz z przybyciem na wyspę odzyskałam swoją różdżkę i rzuciłam tarczę ochronną na Liama. Nie możecie go skrzywdzić. Dałam mu dzięki zaklęciu szybkość i siłę, ale te umiejętności będą zanikać. Muszę oszczędzać moc. Na tej wyspie nie ma żadnych źródeł magii, z których mogę korzystać. Moje moce będą słabły, gdy będę ich używać za często. Tarcza ochronna Nialla będzie go sama chronić, bez mojej pomocy. Nikt nie atakuje drugiego, jasne? Musimy przetrwać. Trzeba szybko znaleźć jakieś schronienie, ponieważ nie mam żadnych informacji o Ciemnogrodzie. Nie wiem jakie zwierzęta tu zamieszkują, czy są tubylcy. Wiem, że możemy zwrócić się o pomoc do elfów i chochlików zamieszkujących tą wyspę. Jutro zaczynamy rozglądać się po Ciemnogrodzie. Nie bez powodu nas tu wysłano. Musimy zorientować się jakie miejsca znajdują się w, której części wyspy. Nasze zadanie na dziś to znaleźć schronienie na noc. Ja spróbuje skontaktować się z elfami i stworzyć mapę Ciemnogrodu. Nie mam pojęcia jak duża jest ta wyspa, dlatego chochliki też namówię do współpracy. Jeśli chodzi o krew... Będziecie musieli pożywiać się krwią zwierząt. Jeśli będzie potrzeba wyczaruję kartoniki z ludzką krwią. Nie patrz tak na mnie, Niall. Oni bez krwi nie przetrwają.. Zapewne wszyscy, oprócz Liama, słyszeliście o tych cholernych drzewach. Mam pojęcie, w której części Ciemnogrodu one się znajdują. Na razie nie będziemy się do nich zbliżać. Muszę znaleźć sposób na choćby tymczasowe unieszkodliwienie ich. Nie jesteśmy pewni czy złodziej Kamienia Pokoju znajduje się na wyspie. Nie jesteśmy pewni czy złodziej Kamienia Pokoju znajduje się na wyspie. Nie jesteśmy pewni czy zaklęcie jest rzucone. Nie mam zamiaru ryzykować. Jak widzicie zapaliłam kwiat paproci. Dym unoszący się z płonącej paproci sprawia, że jakakolwiek istota  nie może podsłuchać naszej rozmowy. Nie wiem, kim jest złodziej. Nie wiem, jakie posiada umiejętności. Muszę być pewna, że jesteśmy i będziemy bezpieczni. Im szybciej odzyskamy Kamień Pokoju, tym szybciej wrócimy do domu. Pamiętajcie, nie została uzgodniona żadna zasada, która mówiła o tym, że mamy wrócić wszyscy. Najważniejszy jest Kamień, on ma wrócić. Ja muszę żyć, by Kamień powrócił do naszego świata. Nie ma żadnej mowy o was. Dlatego, główna zasada: jeśli chcecie przeżyć, ratujcie tylko siebie.

      Wszyscy wstaliśmy ze swoich miejsc. Otrzepaliśmy się z piasku i spojrzeliśmy na zachodzące niebo. Mieliśmy mało czasu na znalezienie schronienia. Trzeba było szybko działać. Nie wiedzieliśmy, w którym kierunku się udać. Wszyscy patrzyliśmy na siebie nie wiedząc co dokładnie robić. Staliśmy tam, gdzie siedzieliśmy. Spojrzałam na Hayley. Ona także stała z kamienną miną. Po dłuższej chwili Malik wystąpił na środek naszego koła i pokazał palcem wschodnią część wyspy.

- Chodźcie za mną.. Tam będzie nasz schronienie.- powiedział zdecydowanie.

- Skąd wiesz? - zapytała chłodno Hayley.

- Byłem już tu. - spojrzał na nią spokojnym wzrokiem.


________________________________________________________
TA-DAM.!
Druga część dziewiątego rozdziału została właśnie opublikowana. Mi samej przyjemnie czytało się ten rozdział i jestem dumna, że napisałam taką rozległą wypowiedź Hayley. Nasi bohaterowie będą mieli teraz ciekawe zajęcia związane z Kamieniem. Rozpoczyna się gonitwa, akcja. Na to czekaliście, prawda?
Jestem zasmucona faktem, że maleje ilość komentarzy. Naprawdę, komentarz nic nie kosztuje, ale dla mnie znaczy wiele. Dlatego, chcę sprawdzić czy ktoś czyta moje opowiadanie. Jest mi smutno, że to robię, ale muszę, przepraszam  ;c
Następny rozdział = cztery komentarze.

5 komentarzy:

  1. Boże to jest takie boskie :D Pewnie się powtarzam ale trudno, po prostu zakochałam się w tym opowiadaniu :3
    Teraz będzie się działo i jeszcze te wątki miłosne aww :) Nie mogę się doczekać następnego, chcę już następny czwartek! bo wtedy pojawi się rozdział :P I odpowiadając na Twoje pytanie to : TAK :3
    Zazdroszczę Ci talentu i wyobraźni oraz super pomysłu na bloga. Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hayley się rozgadała, ale z sensem i oczywiście pozytywnie. Scena z XVII wieku była naprawdę urocza - ciekawi mnie czt Katherine i Harry bd kiedy równie szczęśliwi?
    Zayn był w tym miejscu wcześniej?
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietne! Juz nie moge sie doczekac dalszych czesci i tego jak rozwinie sie akcja! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. ty też fajnie piszesz tylko właśnie zbyt długich opisów też nie chce się czytać, np: jak w jednej książce opis parku na dwie strony, dialogi też są ważne, ale i tak fajne

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże jak ja kocham to opowiadanie! Zazdroszczę Ci talentu i świetnych pomysłów, zawsze chciałam napisać coś z elementami fantastyki i magii, ale kończyło się to zanim się wgl zaczęło :P A Ty.... Uwierz mi, że piszesz lepiej niż niektóre autorki, których książki można kupić w księgarniach! życzę Ci bardzo dużo weny i liczę na to, że następny rozdział mnie zaskoczy ;D

    OdpowiedzUsuń