piątek, 29 listopada 2013

12. - Widok na świat

[ NIALL ]

       Krzyk czarownicy rozbrzmiewał echem po ciemnej otchłani urwiska. Moje towarzystwo przestępowało z nogi na nogę i wyraźnie widziałem, że nie mogą uwierzyć, co się wydarzyło. Wszyscy wgapiali się bezmyślnie z dół urwiska. Może planowali jak uratować Hayley? Czy w ogóle da się ją uratować? Nie wiem, o czym myśleli. Nigdy nie zrozumiem toku myślenia tych krwiopijców. W końcu sam fakt, że demon z mojej grupy zakochał się na zabój, to już coś niespotykanego. Przeważnie spotykam demony zauroczone, niejaki Zayn jest zakochany. To bardzo duża różnica. Fakt, że ukochana demona właśnie została wciągnięta przez ciemność, bardzo pobudziła demona. Chodził niespokojnie, aż w końcu opadł na kolana. W geście wyczerpania czy bezradności? W każdym bądź razie, my wszyscy, zebraliśmy się, aby zrobić szybką akcję ratowniczą. Ja, nawet nie wiedząc, w co się pakuję, odchrząknąłem zwracając na siebie uwagę, poczekałem, aż wszyscy spojrzą na mnie. Wtedy szybko i zdecydowanie przemówiłem, w którym zgłosiłem się na ochotnika na pewną śmierć.

- Mam skrzydła. Polecę w dół urwiska, by uratować Naznaczoną.

- Ma na imię Hayley. - usłyszałem wściekły szept demona. Ne zareagowałem jednak, tylko stanąłem na skraju urwiska i po rozłożeniu skrzydeł, zgrabnie poleciłam na samo dno.

      Ciemność szeroko rozciągająca się spod moich skrzydeł bardzo mnie zadziwiała. Zawsze było jakieś źródło światła. Choćby maleńkie. i właśnie to wydawało mi się dziwne, a nawet podejrzane. Całkowita ciemność przyciąga ciekawość, ale strach ją odpycha. Może przyciągnięcie nas tutaj było zamierzane? Naznaczona, gdy kierowała się w tą stronę, miała szarego koloru aurę. To oznacza niepewność, ale taką aurę mają często istoty zahipnotyzowane przez wampiry. Ale czarownicy nie da się zahipnotyzować...

      Skończyłem swoje rozmyślania, gdy ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem zapaloną pochodnię. Zdziwiłem się, bo wcześniej jej nie widziałem, a zauważyłem, że przed chwilą została zapalona. Podleciałem bliżej i stanąłem na nogi, stąpając po kamiennym wejściu... do groty? Schowałem skrzydła, a do ręki włożyłem zapaloną pochodnię. Ostrożnie stąpając zagłębiałem się we wnętrzu groty...

Krzyk.

       Gwałtownie stanąłem i odruchowo obejrzałem się za siebie. Nic oprócz otaczającej mnie ciemności. Próbowałem zlokalizować źródło dźwięku, jednak nawet moje anielskie umiejętności nie zadziały. Z pewną niechęcią ruszyłem dalej.

Kolejny krzyk.

      Moje serce zatrzymało się na dźwięk tego krzyku. Drżącym ruchem odwróciłem się za siebie, w celu upewnienia, a odwracając się do kierunku swojej drogi, poczułem silne uderzenie w głowę. Tu nie mogła zadziałać tarcza ochronna. Była to czysta istota. Chochlik.


***


      Obudziłem się na nieznanej mi polanie. Moja głowa pulsowała od bólu, a ja przekręcając się na drugą stronę poczułem ból także w prawej nodze. Odruchowo złapałem się za nią i pomasowałem ją lekko, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Boli? - usłyszałem delikatny głos przy moim uchu.

      Podskoczyłem lekko. Nawet nie zauważyłem obecności jakieś istoty koło mnie. Zajęty byłem zagłuszaniem bólu. Spoglądając na przemawiającą do mnie istotę, zacząłem żałować, że nie zauważyłem jej wcześniej. To był elf. A raczej elfka. Wysoka, o blond włosach i promiennym uśmiechu. Nie mogłem mieć lepszego wybawiciela.

- Nie przedstawiłam się. Effy. - podała mi rękę uśmiechając się szeroko.
- Niall. - odwzajemniłem uścisk.

       Effy przyglądała mi się badawczo, a ja z trudem odwróciłem od niej wzrok. Wstałem, otrzepałem się z piasku i okręcając się dookoła własnej osi, rozglądałem się po polanie. Była bardzo zadbana, a trawa naokoło cieszyła się swoją zielenią. Ja, wytężając wzrok na północ, zobaczyłem skrawek małej chatki. Zaciekawiłem się tym widokiem, a elfka zauważając mój wytężony wzrok, stanęła obok mnie i wpatrując się w moje oczy, zaczęła mówić:
- Mój chochlik ogłuszył cię w jaskini, ponieważ szukałeś źródła tajemniczych krzyków, a ty pod żadnym pozorem nie mogłeś znaleźć tego miejsca. A z uwagi na to, że moje zwierzątko jest dość złośliwe wpadło na pomysł, aby cię ogłuszyć, niż tłumaczyć czemu masz tam nie iść. Zaciągnęłam cię na tą polanę, bo zostawiając cię w tamtej jaskini, na pewno byś umarł. A ja nie mogłam na to pozwolić. - Effy uśmiechnęła się do mnie. -  Tutaj będziesz bezpieczny. Na razie nie mogę pozwolić ci wrócić do swoich towarzyszy. Musisz zostać tutaj na pewien czas... Nie martw się o Wybawicielkę, jest bezpieczna.

- Kim jest Wybawicielka? - zapytałem nie mogą zrozumieć, o kim mowa.
- Mówicie na nią Naznaczona. - wyjaśniła mi elfka. - A teraz chodź. Musisz wypocząć. Mam w planach pokazać ci wiele przepięknych miejsc na wyspie.

      Effy złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę małej chatki. Gdy weszliśmy do środka, uderzył we mnie mocny zapach morskiej bryzy. Zobaczyłem otwarte okno, a podchodząc do niego, ku mojemu zaskoczeniu rozpościerał się ocean. Stałem i wgapiałem się w ten widok, a moja wybawicielka stanęła koło mnie i oparła łokcie na parapecie.

- Jak byłam mała, tata opowiadał mi, że za tym oceanem, jest świat, którego nawet sobie nie wyobrażałam. Że są istoty o których nie śniłam i o których nie słyszałam. Że za oceanem jest świat kompletnie inny od mojego. To prawda? - Effy podniosła głowę, by spojrzeć na mnie.

- Tak, to prawda. Mój świat mocno różni się od twojego. W moich świecie nie ma tyle zieleni jak tutaj. W moim świecie jest dużo nienawiści i wrogiego nastawienia. W twoim świecie istoty cieszą się życiem, jakby to był ostatni dzień ich życia. W moich świecie nikt nie dziękuje za to, że żyje. Istoty żyją, jakby były kimś więcej niż nieśmiertelnymi. Mój świat jest gorszy od twojego. - wypowiedziałem te słowa z bólem w oczach.

       Elf o blond włosach spojrzał na mnie ze smutnym wyrazem twarzy, ale po chwili w elfkę wstąpiła duża porcja energii. Effy kolejny raz złapała mnie za rękę, a ja ze wstydem poczułem, że się rumienię. Szedłem po schodkach na pierwsze piętro, a naokoło były porozwieszane kolorowe lampki, obrazki, dzwonki. Mogłem szczerze przyznać, że nie widziałem bardziej kolorowego domu. W końcu dotarłem z Effy do celu i wszedłem przez drzwi do ładnie urządzonego pokoju. Na środku pokoju znajdowało się łóżko, po jego boku stał stolik nocny. Przy jednej ścianie ustawiony został wiklinowy fotel, a koło niego wisiały półki z książkami. Po drugiej stronie pokoju stała komoda, a na niej ustawione wszelkiego rodzaju ozdoby i ramki ze zdjęciami.Musiałem stwierdzić, że był to bardzo przytulny pokój pokój.


- Od dzisiaj będzie to twój pokój. Podoba się? - usłyszałem delikatny głos Effy.
- Bardzo. - uśmiechnąłem się do elfki, a ona odpowiedziała mi tym samym.
- Idę do siebie. Jeśli będziesz czegoś potrzebował, to mnie zawołaj.


      Effy wyszła zamykając za sobą drzwi. Ja opadłem na wiklinowy fotel i zacząłem się zastanawiać, jak radzą sobie beze mnie moi towarzysze. Czy są wściekli, że tak długo nie wracam? A może poszli poszukać nas na własną rękę? Wątpię, żeby mnie szukali. Najbardziej zależy im na Naznaczonej. Musimy ratować ją i siebie. Hayley dała nam jasno do zrozumienia, że każdy dba o siebie. I tak na prawdę w tamtej chwili czułem ogarniający mnie spokój, ale jednocześnie poczucie winy, bo zniknąłem bez śladu...

 ________________________________________________________
KA-BUM!
I kolejny rozdział za nami. Już dwunasty! Jejku, jak to szybko zleciało :D
Co do rozdziału, to chyba wyszedł mi trochę gorzej od poprzedniego, ale chyba nie jest tak źle, prawda?
Jak widzicie, do obsady bloga wstąpiła nowa bohaterka - Effy ♥
Jej postać została dodana do zakładki "Bohaterzy drugoplanowi", więc jeśli macie ochotę to zajrzyjcie tam, a ja chcąc podziękować za opublikowane komentarze, chciałabym w szczególności podziękować Forever Dreamer, która komentuje każdy post, a jest od samego początku! Tak więc, następny rozdział będzie zadedykowany właśnie dla Ciebie! ♥
Buziaki i do następnego :*

3 komentarze:

  1. Się już powtarzam ale trudno xd rozdział jest świetny i taki słodki aww :3 Czyżby Niall polubił nową koleżankę? Nie mogę się doczekać następnego :3 Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju! Dziękuje za to wyróżnienie! Komentuję, bo uważam, że Twoje opowiadanie jest jednym z lepszych jakie czytałam, wszystko tu jest takie nieszablonowe. Tworzysz każdemu bohaterowi indywidualny charakter i sposób bycia za co Cie podziwiam, bo sama mam z tym czasem problem i moje postaci nie różnią się od siebie dostatecznie (taki tam mały samohejt ;P). A fabuła już wgl jest świetna! Tyle się tutaj dzieje... Czasami aż nie nadążam i muszę przeczytać coś pare razy, bo chce się upewnić, że wszystko dobrze zrozumiałam. Co jeszcze mogę powiedzieć? Świetny rozdział (ale ze mnie lizus XD), podoba mi się wizerunek Nialla i to, że poleciał za Hayley nie wiedząc co czeka go tam na dole. I Zayn... O nim nawet nie bd pisać, bo skończy się to napisaniem książki ;D To jest takie słodkie, że on jest demonem i mimo to zakochał się w Hayley! Czekam na więcej akcji z Harrym, strasznie mnie intryguje w tym opowiadaniu ;D nie wiem jak dotrwam do następnego rozdziału... Oficjalnie przyznaje się do tego, że Cie kocham geniuszu <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ale wciaga <3<33<33<3 super !
    czy wiedzialas ze gdy obserwujesz blog wyindualizowane.blogspot.ch obserwuje cie spowrotem vicky1997, dutchesskasia i ja wiec obserwujcie za kazdy kometarz sie odwdzieczam :p zapraszam : wyindualizowane.blogspot.ch ( dopiero zaczynam:) )

    OdpowiedzUsuń