czwartek, 5 grudnia 2013

13. - Pierwotna siedziba

*Rozdział dedykowany dla Forever Dreamer*

[ HAYLEY ]

Uciekaj. Jedyna czynność, którą byłam w stanie wtedy zrobić. Cała obolała, zmęczona, biegłam ile sił w nogach. Tuż za moim śladem biegły dzikie bestie, które strzelały iskrami ognia w moją stronę. Skręcając w kolejne korytarze, zagłębiałam się coraz bardziej w tej nowocześnie urządzonej jaskini. Nie dość, że miałam na karku zmutowane potwory, to jeszcze zgubiłam się w tym labiryncie korytarzy. Przyspieszyłam tempo, gdy usłyszałam głośniejsze warczenie za moimi plecami. Po chwili poczułam zapach stęchlizny od tych zwierząt i doszłam do wniosku, że już im nie ucieknę. Teraz będę musiała zawalczyć. Nikt nie mówił, że będzie lekko, Hayley.

       Różdżka w mojej dłoni wykonywała skomplikowane akrobacje. Moje usta nie zamykały się ani na moment przez sypiące się zaklęcia. Poddanie się bez walki jest bardzo hańbiące, a ja mam swoja dumę i pewność siebie. Te zmutowane bestie jeszcze pożałują, że próbowały mnie dopaść.

       Płonąca iskra ognia wystrzeliła jak piorun, dosięgając gardła potwora. Druga bestia z krwiożerczym gniewem rzuciła się na mnie, czym tylko odparowałam dwa razy mocniejszym zaklęciem. Potwór upadł. Z bijącym sercem zdążyłam zauważyć wypalony znak upadłych aniołów i bestie rozmyły się w powietrzu. Nie zastanawiając się długo, ruszyłam dalej w głąb korytarzy, gorączkowo szukając wyjścia na powierzchnię. Musiałam się tu jakoś dostać. Jak było wejście, to było też wyjście. Spadając w ciemność urwiska straciłam przytomność pod wpływem silnych wpływów działających na niekorzyść czarownicy. Zbudzając się, leżałam na zimnej posadzce jednego z korytarzy, a gdy zaczęłam zagłębiać się w korytarzach, na mój kark spadły dwie zmutowane bestie, którym wyraźnie wyznaczono jeden cel; zabić mnie.

      Doszłam do pewnego rodzaju rozwidlenia dróg. Jeden korytarz prowadził na wprost, drugi w lewo i następny w prawo. Korytarz prowadzący na wprost był dobrze oświetlony; za dobrze. Z kolei ten prowadzący w prawo był pogrążony w nieznanych ciemnościach, co także mi się nie podobało. Najbardziej przypadł mi do gustu korytarz prowadzący w lewo, gdyż oświetlony był na poziomie średnim i od niego prowadził wyrazisty zapach stęchlizny. Najbrzydsze korytarze skrywają największe tajemnice, prawda?

      Po kilku minutach ostrożnego stąpania po nierówno wyłożonej posadzce spostrzegłam schody prowadzące na niższe piętro, a po nich kolejne rozwidlenie dróg. Tym razem wyraźnie wiedziałam, że to nie są korytarze, którymi wędrowałam wcześniej, teraz były to tunele. A tunele z reguły dokądś prowadzą, prawda?

      Po obu stronach każdego z tuneli znajdowały się pochodnie, które płonęły niesamowicie jasnym ogniem. Jednak nawet one nie mogły rozjaśnić ciemności, na które wręcz skazane zostały tunele. Przy wyborze kolejnej drogi zastanawiałam się dłużej, tu nie było żadnej podpowiedzi co do wyboru. Byłam zdana na swoją intuicję, która nigdy mnie nie zawiodła. Jednak każdy ma prawo do pomyłki. Zbliżając się do lewego tunelu, tuż przy wejściu zauważyłam tajemnicze znaki. Odgarnęłam kurz z namalowanych znaków i spróbowałam sobie przypomnieć lekcje historii pana Flanagana. Gdy nic nie przyszło mi go głowy, podniosłam się i dopiero teraz zauważyłem pewien bardzo istotny szczegół. Cała posadzka była pokryta grubą warstwą kurzu. Moje stopy zrobiły wyraźne ślady na podłodze, a ja wcześniej nie zdałam sobie z tego sprawy. Wniosek był jeden i to bardzo istotny. To miejsce nie zostało odkryte od wielu lat. Sądząc po ilości kurzu dawno nie było tu żadnej istoty, a jasne światło prowadzące z pochodni było Światłem Wiecznym. To światło nigdy nie gaśnie, a legendy głoszą, że Światło przestanie płonąć, gdy świat nie będzie mógł zaznać już odkupienia. Pierwszy raz widzę Światło Wieczne.

      Podeszłam do tunelu prowadzącego na wprost od schodów. Kucnęłam przy wejściu i spostrzegłam kolejne tajemnicze znaki, które jednak różniły od poprzednich. Odgarnęłam dłonią warstwę kurzu i odczytałam jedno słowo - "svartur". Podniosłam się i powędrowałam do prawego tunelu. Kolejny raz kucnęłam i odgarnęłam kolejną porcję kurzu, który niemiłosiernie brudził moją rękę. Tym razem tajemnicze znaki także różniły się od pozostałych, a pod nimi drobnym drukiem wyskrobano "rýtingur". Te słowa nic mi nie mówiły i po raz drugi podeszłam do lewego tunelu. Przyklęknęłam i skupiłam się na znakach. Skomplikowane zawijasy, nieznane mi kombinacje liter. Wszystkie znaki były "zamknięte" w cienkiej otoczce. Skupiłam się na niej i wtedy zauważyłam jedno słowo, które było mi potrzebne do rozwiązania zagadki - "upprunalega".

      Wstałam i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Wszystko się zgadzało. Pradawna siedziba nie zmieniła się ani odrobinę od stworzenia świata. Oni umarli bez następcy. Umarli bez króla. Umarli nie dając żadnej przyszłości potomkom. Zostawili niewyobrażalne skarby, ale dziedzictwo umarło śmiercią naturalną. Nie dali nam żadnej wskazówki jak dalej postępować. Oni dali początek. My damy koniec.

      Upprunalega Svartur Rýtingur. Pierwotny Czarny Sztylet. Ludzie, którzy stworzyli zasady panujące wśród istot. Ludzie, którzy zapoczątkowali cały rodzaj ludzki. Ludzie, którzy byli wielcy, ale tak jednocześnie mali. Zdziałali wiele dla ludzkości, ale nie przewidzieli jednego; że kiedyś umrą. Myśleli, że życie jest wieczne. Myśleli, że ich czas będzie się ciągnął przez wieczność. Pierwotni dziwili się widząc jak ich ciało się zmienia, a gdy okazało się, że człowiek z ich grupy przestał oddychać, zapanowała panika. Wszyscy myśleli, że to kara za popełnione grzechy, lecz prawda jest taka, że była to po prostu starość. I tak umierali kolejni. Królowa Sordia była zasmucona tym faktem, a gdy umarł ostatni jej poddany, użyła mocy nabytej do stworzenia Światła Wiecznego. Poprzysięgła, że pochodnie przestaną płonąć, gdy świat, który stworzyła przestanie przestrzegać zasad, które wprowadziła. Nie będzie wtedy dla świata odkupienia. Wszyscy poumierają z niewiadomych przyczyn, tak samo jak jej poddani. Królowa chcąc oddać hołd swoim ludziom, zamknęła się w grobowcu i włożyła złoty miecz prosto w swoje serce, czym zamknęła ostatnią drogę do poznania tajemnicy Czarnego Sztyletu.

       Czarny Sztylet był skarbem, który wszyscy do dziś chcą poznać. Pierwotni szczycili się magią nabytą z otoczenia. Królowa Sordia popełniając samobójstwo, zamknęła się w grobowcu wypełnionym po brzegi reliktami potrzebnymi do odgadnięcia tajemnicy Sztyletu. W czasach dzisiejszych działa Bractwo Czarnego Sztyletu, które zabija nie tylko duchy, ale także zbiera wszystkie informacje o pradawnej mocy Pierwotnych. Gdybyśmy znali drogę do grobowca, rozwiązalibyśmy wiele zagadek dotyczących Czarnego Sztyletu, ale także moglibyśmy skończyć to, co zaczęła królowa; ocalić świat.

       Znaki na posadzce były znane tylko królowej, jednak wiadomo, że znaki dokądś prowadzą. Jestem tak blisko odgadnięcia zagadki. Może jednak nie dostałam się tu przypadkowo? Nikt tu nie był od wieków. Dostałam się ja. Nie wydaję mi się, aby trafił tu byle kto. 

- Jesteś Naznaczoną. - usłyszałam przy swoim uchu. 

      Serce podeszło mi do gardła, a cała moja pewność siebie natychmiastowo mnie opuściła. Nie miałam odwagi poruszyć się, stałam w tym samym miejscu i zwyczajnie zaczęłam się bać. Istota szeptająca do mnie latała wokół mnie z anielską gracją. Latała tak długo, aż do pradawnej siedziby wleciało jeszcze trzech duchów. Wszyscy okrążali mnie, a ja widziałam wyraźnie jak przez ich ciało przebija się otoczenie za nimi. To nie były duchy. To były Dusze.

- Dziewczę drogie, nie bój się. Jestem królową tego miejsca. Nazywam się Sordia. - Dusza przedstawiła się. - Nie zostałaś przyprowadzona tutaj przypadkiem. Jesteś bystra. Dość szybko odgadłaś znaczenie tej komnaty. Znaki Unil szybko zostały przez ciebie zauważone. Rozszyfrowałaś pierwszą pozostawioną przeze mnie zagadkę. Druga będzie należała do trudniejszych. Zajmie ci to więcej czasu, ale z moją pomocą poradzisz sobie błyskawicznie. Hayley, dasz radę?

- Tak. - wyszeptałam cicho.

- Gordon. - królowa Sordia przemówiła do Duszy, a on poleciał wprost na mnie. Przemknął przez moje ciało, a mój krzyk z bólu rozniósł się po całej komnacie.

- Onkel. - Sordia przemówiła do kolejnej Duszy, a on zrobił to samo co poprzedni.

- Martin. - kolejny rozkaz i kolejne przemkniecie przez moje ciało. Gorące łzy spływały po moich policzkach, a gardło po trzech potężnych krzykach domagało się wody.

- Nie zawiedź mnie, Hayley.

      Tym razem królowa Sordia przemknęła przez moje ciało, co dało dwa razy mocniejszy ból od poprzednich. Mój krzyk był dwa razy głośniejszy, a ja z bólu i wykończenia zemdlałam z myślą, że nie zawiodę królowej.



 ________________________________________________________
I co myślicie? ;D
Starałam się nad tym rozdziałem dwa razy bardziej niż zwykle i myślę, że wyszedł wręcz rewelacyjnie, chociaż przypomina mi jedną wielką lekcję historii.
Doszedł nowy wątek, nowe problemy, nowe zagadki do rozwiązania. Wychodzi na to, że rozdziały będą coraz ciekawsze :))
Forever Dreamer, jak podoba ci się rozdział? Mam nadzieję, że jesteś z niego zadowolona :))
Tak więc, nie przedłużając, zapraszam do komentowania :D
Do następnego :**

7 komentarzy:

  1. O matko matko matko matko!!! Zapomniałam wczoraj, że jest czwartek. CZWARTEK! Dopiero dzisiaj przeczytałam rozdział i muszę powiedzieć, że jestem tak strasznie podekscytowana tym co się dzieje w tym opowiadaniu, że potrzebuje kogoś kto mnie przytrzyma (Zayn)!! Jesteś prawdziwym geniuszem kobieto! Wszystko jest tak zagmatwane, jest mnóstwo wątków, a Ty łączysz to w jedną, niesamowitą całość. Pozostaje mi tylko bić pokłony, bo moje opowiadania nigdy nie dorównają tej historii. A to ostatnie... Byłam tak podjarana tym co się dzieje, że przeczytałam wszystko za szybko i zaraz zrobię to jeszcze raz. I jeszcze raz. I wgl chyba przeczytam całe opowiadanie od początku! ;D I bardzo dziękuje za dedykację:*

    OdpowiedzUsuń
  2. B.O.S.K.I. nie umiem tego inaczej okreslic. On jest taki gfgfsjihfwqsxcbmiifdsfc =>

    OdpowiedzUsuń
  3. O Mój Boże! To jest genialne! Jak ja bym chciał tak formułować zdania, sklejać wszystko do kupy żeby fabuła miał sens, ach masz niezwykły talent! Nie wiem jakich słów użyć żeby opisać ten rozdział :) Weny :*

    I jeszcze tak przy okazji nominowałam Cię do Liebsten Awards, więcej dowiesz się u mnie :D
    http://pokismiercnasnierozlaczy.blogspot.com/p/liebsten-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe, genialne, boskie, zajebiste, cudowne, nieziemskie, piekne itp itd..... ;)
    To prawda masz ogromny talent oby tak dalej xx
    Nie mogę doczekać się nexta <33
    WENYY!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie piszesz !:)

    Jak znajdziesz czas, możesz odwiedzić mojego bloga, ale do niczego nie zmuszam . ♥

    http://pamietnik-cwaniary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeny.... Oddaj talent xD to bylo takie hfhdghghdhgdhfghdfh, najlepszy ff o 1D jaki czytalam!

    ~ Kit Kat

    OdpowiedzUsuń
  7. <3343czekamna nn

    OdpowiedzUsuń