czwartek, 3 października 2013

5. - Demon, który kocha

      Stałem w odosobnionej uliczce. Otaczające mnie ściany zostały ozdobione przeróżnym graffiti, na które uwielbiałem patrzeć. Uspokajały mnie. Przestawałem myśleć o swoich problemach.  Na moment przestawałem żyć. Nie czułem nic. Mogłem nareszcie odpocząć. Widziałem tylko otaczające mnie rysunki. Byłem spokojny...  Zwariowałeś, Zayn.

      Zobaczyłem ją. Dziewczynę, która ostatnio wypełniała mój umysł. Codziennie o niej myślałem. Wszędzie ją widziałem. Jej uśmiech i głębokie oczy widniały na każdej napotkanej twarzy. Słyszałem jej głos, gdy zasypiałem. Jej niesamowity śmiech. Była wszędzie. Prześladowała mnie w snach. Była w moim pokoju. Nie było dnia, gdybym jej nie widział. Gdyby nie rozmawiała ze mną w moje zatrutej podświadomości. Jej rude włosy powiewały przy każdym podmuchu wiatru. Jej zgrabne ruchy widziałem przed oczami. Czułem jej dotyk... Oszalałeś, Zayn.


      Wziąłem ostatni głęboki oddech i zdeptałem ponownie leżącego na ziemi papierosa. Zatrzymałem się na moment w miejscu i spojrzałem na szklane drzwi. Była za nimi. Ruszyłem przed siebie. Mój wzrok spoczywał na niej. Szedłem przed siebie nie zwracając uwagi na inne istoty nadnaturalne. Najważniejsza była ONA. Moja prześladowczyni.


Dziewczyna, która zawładnęła moim umysłem.
Dziewczyna, o której ostatnio ciągle myślę.
Dziewczyna, dla której zwariowałem.

- Cześć Hayley.

      Młoda czarownica sprawiała wrażenie zakłopotanej. Pod wpływem zderzenia ze mną upuściła napój, który trzymała w dłoni. Spojrzała na mnie bezradnie, westchnęła cicho i poprawiła idealnie leżące na niej czarne Ray-bany. Popatrzyłem na nią przepraszająco. Hayley przekręciła głowę w bok i uśmiechnęła się lekko. Następnie spojrzała na mnie i powiedziała swoim wspaniałym głosem:

- Cześć Zayn.

      Wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu. Nic nie mówiliśmy, a jednak nie odczuwałem ciężaru ciszy. To dziwne, bo potrafią tak tylko prawdziwi i wielcy przyjaciele. A przyjaźń przeważnie zyskuje się po kilku latach znajomości. Hayley jest zaledwie moją znajomą. Znam tylko jej imię, nie historię. Tak więc, czemu czułem się swobodnie, wpatrując się w Hayley bez słowa? Dlaczego sprawiało mi przyjemność, jak mrugając trzepotała rzęsami? Dlaczego podobało mi się, gdy wykrzywiała kąciki ust do nieśmiałego uśmiechu? Zakochałeś się, Zayn.


      Moje marzenia to rzecz bardzo piękna, ale nie wolno mi zapominać, że są zupełnie nierzeczywiste. Mam zaróżowiałe niebo i zielony, kwietny raj w głowie, ale doskonale widzę, że przede mną leży uciążliwa do przebycia droga i że dookoła mnie gromadzą się ciemne chmury grożące nawałą. Mam jeszcze długą drogę do przebycia, lecz nie poddam się. Poznam JĄ. Jestem pewien.
      Tak, jestem zbyt pewny siebie. Ale co w tym złego skoro chciałbym wreszcie zaznać upragnionego szczęścia? Demon nie może kochać? To uczucie jest przeznaczone tylko dla śmiertelników? Byłem człowiekiem i nie zaznałem tego uczucia. Sądzę, że będąc demonem będę musiał to w końcu zaznać. Mówisz, że zakochałem się przymusowo, celowo? Nie znasz mnie. Nie wiesz co czuje. Ale wiedz, że chyba nienawidzę siebie za to, co czuję, jak czuję i do kogo. Nie umiem tego wytłumaczyć, bo nie jestem w stanie samemu to pojąć.

- Wiesz co, Zayn? Dochodzę do wniosku, że nic w tobie nie jest typowe,przewidywalne. Nigdy nie sądziłam, że zagadasz do mnie bez żadnego powodu i będziemy stali koło siebie w milczeniu. - usłyszałem dobiegający głos Hayley.

      Spojrzałem na nią zdziwiony. W myślach przytaknąłem, że ma całkowitą rację. Ja się zakochałem. Oszalałem. Zwariowałem. Przypadła na mnie Klątwa Demona. Klątwa jedyna w swoim rodzaju. To tak jakby potępienie, które przypadło wraz z przemianą. Pocieszeniem jest to, że zdarza się przy pierwszym zauroczeniu. Tak, pierwszy raz się zakochałem. Dziwne, prawda? Od mojej przemiany minęło już prawie 170 lat. I w ciągu tych 170 lat nie zakochałem się ani razu. Czekałem na Tą jedyną. Nareszcie ją odnalazłem. Hayley Williams. Nie mam pewności, że zostanie moim skarbem, kochaniem czy słoneczkiem. Mam pewność, że ją poznam. Tak długo byłem singlem. Mówiłem sobie - nic na siłę. Wtedy ona się pojawiła i od razu wiedziałem, że to ta jedyna, miłość mojego życia. Tylko czemu od razu musi być tyle problemów? Ten psychiczny ból, te cholerne halucynacje.


- Hayley... po prostu... - nie wiedziałem jak ułożyć słowa - chcę byś zmieniła o mnie zdanie.

      Moja ruda towarzyszka spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem. Widziałem te niezrozumienie mojej wypowiedzi w jej oczach. Jakby nie mogła zrozumieć, że powiedziałem te znaczące słowa. Jakby próbowała zaprzeczyć temu. Nie chcę, by Hayley myślała, że jestem tylko aroganckim, egoistycznym i zbyt pewnym siebie dupkiem. Wprawdzie jestem świnią. Tak bynajmniej mówią, a ja nie mam podstaw by nie wierzyć. Lecz prawdę mówiąc wiele ludzi zbyt powierzchownie mnie ocenia. Nie jestem zły. Cóż, ale kogo to obchodzi? Mają wyuzdane zdanie na mój temat. Proszę bardzo, myśl o mnie jak o największym cwaniaczku, ale i tak nie sprawisz, że będę cierpiał. Jestem silny, pamiętaj. Więc czemu, gdzieś w głębi duszy opinia Hayley na mój temat mocno mnie rani? Może to idiotyczne, ale cierpię. Nie pokazuję tego nikomu, ale cierpię.

- Zayn, nie rozumiem cię! Chcesz, żebym cię polubiła, ale nie robisz nic w tym kierunku! Stoisz z założonymi rękami, a we mnie tymczasem rośnie większa niechęć do ciebie! Zachowujesz się rozpieszczone dziecko! Nie dziw się, że inne istoty cię unikają. A ja też zaliczam się do tych "innych". 

      Słowa wypowiedziane przez Hayley wypełnione były jadem, który boleśnie ranił moją potępioną duszę.  Poczułem jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Dziewczyna, dla której zwariowałem mnie odtrąca! Nie pozwolę jej na to! Będę... kimś innym? Nie, nie po to się zmieniałem, by znowu powrócić do żałosnej postaci. Muszę być silny. Będę silny. Nie pozwolę, by wybranka mojego serca odtrąciła mnie. Pokażę jej, że jestem najbardziej upartym demonem, jakiego kiedykolwiek widziała na tym żałosnym świecie. Przekona się, że jeśli wyznaczę sobie cel będę do niego dążyć uparcie. Nawet po trupach.
       Hayley popatrzała na mnie z pogardą, wyminęła mnie i odeszła szybkim krokiem. Odwróciłem się, by zobaczyć jak odchodzi, gdy nagle w moim umyśle ułożyło się bardzo ważne pytanie. Teraz liczyły się tylko sekundy. Ruszyłem w sobie tą odważną cząstką i krzyknąłem:
- Hayley! Żałujesz, że mnie poznałaś?

        Czarownica stanęła w miejscu, a ja wolno zbliżałem się do niej. Hayley obracała się powoli i patrzała na mnie spokojnym wzrokiem. Czułem jak w myślach dokładnie zbiera myśli i starannie dobiera słowa. Teraz tylko od jej wypowiedzi zależało jak będziemy się do siebie odzywać w nadchodzących dniach. Wszystko zależy od Hayley.

- Ktoś kiedyś dał mi radę, abym nigdy niczego nie żałowała, bo przekonam się, że było warto.

      Ulga. Tylko to poczułem. Nie czułem smutku, gdy Hayley odchodziła z Hogsmeade. Czułem tylko przepełniającą mnie ulgę. To tak jakbym... dostał drugą szansę? Tak, chyba można to tak określić. Dostałem drugą szansę! Ja, Zayn Malik, dostałem drugą szansę! Drugie życie! Za nic w świecie nie mogę stracić tej szansy. Za nic. Choćbym miał ucierpieć. Przecież pierwsza miłość zawsze jest najpiękniejsza, prawda?

      Miłość to jest takie coś, czego nie ma. To takie coś, co sprawia, że nie ma litości... To tak jakby budować dom i palić wszystko wokół... Miłość to jest słuchanie pod drzwiami, czy to jej buty tak skrzypią po schodach, miłość jest wtedy, jak do czterdziestoletniej kobiety wciąż mówisz 'Moja Maleńka' i kiedy patrzysz jak ona je, a sam nie możesz nic przełknąć... Wtedy, kiedy nie zaśniesz, zanim nie dotkniesz jej brzucha... Wtedy, kiedy stoicie pod drzewem, a ty marzysz, żeby się przewróciło, bo będziesz mógł ją osłonić... Jaki z ciebie poeta, Zayn.

      Powoli zacząłem odchodzić z wioski.Moje nogi same mnie niosły przed siebie. Tak naprawdę nie pamiętam już, gdzie dokładnie miałem zamiar pójść. Pamiętam, że gdy byłem w połowie drogi nastała ciemność. Przystanąłem i zaczęłam rozglądać się dokoła.  Co do cholery ma być?! Jak normalny demon idę, a nagle światło gaśnie. Nowość na tym świecie...

      Cichy szelest za mną usłyszałem jakby ktoś wyrzucał granaty. Zapach ciężkich perfum uderzył we mnie ze zdwojoną siłą. Odwróciłem się. Zdołałem zobaczyć w tych egipskich ciemnościach pewną postać.  Osoba przede mną miała ubrany czarny płaszcz i patrzała na mnie wyczekująco. Nie wiedziałem co myśleć. O co chodzi w całej tej sytuacji?!

- Nazywam się Michael, demonie. - usłyszałem.

      Mężczyzna uniósł dłoń i odciął mi głowę. Zabił mnie. Ale nie wrzucił głowy do ognia. Czyli jednak mnie oszczędził...



Gotowe. Demon załatwiony. Co dziwne, nie sprawiał żadnych problemów. Ja będąc demonem byłem bardziej sprytniejszy od niego. No cóż, posada anioła też ma swoje zalety. Niedługo będę z tym demonem. Czekaj na mnie. Bardzo miłe zadanie mi przydzieliłaś, Silas.



 ________________________________________________________
 Rozdział szósty pisany z perspektywy Zayna. Cieszycie się? Pewnie wiele osób czekało na wątek Hayley i Zayna.  Mam nadzieję, że opisałam go dobrze, i że Wam się podoba. Przypominam o zakładce "Zapytaj bohaterów!".  Pewna osoba napisała, żebym ograniczyła dodawanie zdjęć, dlatego od teraz zdjęcia będą dodawane na początku rozdziału i na końcu, okej? Do następnego :*
                                                                     Komentarze karmią wenę.

3 komentarze:

  1. Matko święta! To jest boskie!! Każde zdanie, ba! każde słowo jest tak idealne, że nie potrafię się oderwać! Szkoda, że rozdziały pojawiają się tak rzadko, ale zdecydowanie warto na nie czekać ;D Umieram z ciekawości co będzie dalej i niecierpliwie czekam na następny rozdział <3 Jesteś genialna *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając to czuję się jakbym czytała jakąś książkę typu Harry Potter XD Super :) Chcę już 7 rozdział, niech szybko minie kolejnych siedem dni hahah XD Mam dziś dobry humor :3

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, Zayn zwariował, oszalał, zakochał się i umarł w jednym rozdziale! Istne szaleństwo. Ale oczywiście pozytywne :) Świetny rozdział, czekam na kolejny. I życzę Twojej wenie smacznego :)

    OdpowiedzUsuń